Galeria-Pracownia Tadeusza Kantora, ul. Sienna 7/5
Poniedziałek – środa, 11:00-18:00
Wstęp bezpłatny
80 lat temu odbyła się premiera spektaklu Balladyna wystawionego przez Tadeusza Kantora w stworzonym przez niego Podziemnym Teatrze Niezależnym. Osiemnastoletnia wówczas Marta Stebnicka zadebiutowała w tej niezwykłej produkcji w roli Skierki. Rok później wystąpiła w spektaklu Powrót Odysa w roli Telemaka. Niemalże w dzienną rocznicę tej premiery Cricoteka realizuje wystawę dzieł plastycznych autorstwa Tadeusza Kantora przekazanych przez Martę Stebnicką do zbiorów jego Muzeum. Prezentacja tych właśnie prac stała się przyczynkiem do przypomnienia ról artystki w spektaklach Tadeusza Kantora.
Marta Stebnicka urodziła się we Lwowie i przyjechała do Krakowa w 1941 roku w poszukiwaniu schronienia przed niebezpieczeństwami wojny i dołączając do przebywającej już w tym mieście mamy. Tuż po przyjeździe Marta Stebnicka rozpoczęła naukę w Kunstgewerbeschule – Szkole Rzemiosła Artystycznego utworzonej w murach Akademii Sztuk Pięknych. Tam poznała Tadeusza Kantora, a następnie dołączyła do grona artystów skupionych wokół stworzonego przez niego Teatru Niezależnego.
(..) znalazłam się w mieszkaniu Ewy Siedleckiej w Krakowie przy ul. Szewskiej 21, II piętro. To w tym mieszkaniu, w jednym z pokoi, którego okna wychodziły na Szewską, Kantor tworzył swój teatr. Była wojna, okupacja niemiecka, czas terroru, niebezpieczny, w każdym domu strach, cierpienia, rewizje i bardzo trudne warunki do życia. I to był właśnie cud ulicy Szewskiej. Przed drzwiami mieszkania zostawiało się wszystkie swoje sprawy rodzinne, tragedie. W mieszkaniu istniały tylko sprawy z Kantorem, z teatrem, ze sztuką. Kantor przeszczepiał w nas jakieś potężne ładunki temperamentu, pobudzał wyobraźnię, przemieniał, zależnie od swoich potrzeb inscenizacyjnych (…)
(..) 22 maja odbyła się premiera spektaklu „Balladyna.” Grałam w tym spektaklu Skierkę, Anna Chwalibożanka – Chochlika. Miałyśmy maski na twarzy, nieco jajowate, biało-czarne z otworami na usta i oczy, a ja dodatkowo miałam ogromne papierowe rzęsy, które zabierały mi obraz tego, co działo się na scenie i widowni. Jeszcze każda z nas miała wielkie nochale. Krążyłyśmy między Goplaną, Balladyną, Grabcem. (…)
– tak Marta Stebnicka wspominała tamte doświadczenia na łamach „Tygodnika Powszechnego” w 2014 roku.
Kantorowska wersja Balladyny w niczym nie przypomniała wcześniejszych inscenizacji dramatu, postać Gopalny zastąpiła blaszana, zdehumanizowana forma rzeźbiarska. Inspirując się silnie Bauhausem, a w szczególności Oskarem Schlemmerem artysta stworzył dzieło pozostające pod wyraźnym wpływem nurtu, a jednocześnie zrywające w sposób radykalny z dotychczasową tradycją teatralną.
O kolejnym spektaklu i towarzyszących mu dramatycznych okolicznościach Marta Stebnicka opowiadała w „Tygodniku” w ten sposób:
(…) Rok później Teatr wystawił „Powrót Odysa”. W końcu premiera, w upalny czerwiec 1944 r.; wstrząsająca, ludzie siedzieli, zbici razem z aktorami, na skrzyniach, na podłodze, na drabinie, na pudłach, na połamanych krzesłach. Aktorzy wychodzili z maskami na scenę, odgrywali swoje teksty i wracali z powrotem do publiczności, zdejmując maski. W tym spektaklu grałam Telemaka, Tadeusz Brzozowski Odysa. W wojskowym, niemieckim szynelu, hełmie polowym, w buciorach wojskowych, samotny i gniewny. To wielka kreacja tego wybitnego malarza. Penelopę grała Jadwiga Lau, malarka, żona poety Jerzego Laua. Pastucha I i Zalotnika – Andrzej Cybulski, Melanto – Anna Chwalibożanka, zalotnika – Franciszek Puget, Femiosa – Marcin Wenzel, Pastucha II i Zalotnika – Ali Bunsch. Za oknami, po przeciwnej stronie ulicy, stacja policji niemieckiej i wokół nas rozlokowane wojska lotnicze. Tak to było. Przeżyliśmy. Ubyło naszego przyjaciela – Grochota, złapanego w łapance ulicznej. Zginął w Gross-Rosen. To już za nami. I ten teatr wstrząsający, i ludzie, którzy nie chcieli wychodzić ze spektaklu. Była wielka cisza i skupienie. „Spod Trojej wracam” – ostatnie słowa Odysa. (…)
Po wojnie, jako jedyna z obsady wojennego spektaklu MartaStebnicka zagrała w jego nowej wersji, również w reżyserii Tadeusza Kantora, tym razem jednak wystawionej na scenie Teatru Starego.
To miała być replika tamtego spektaklu z roku 1944 z ulicy Grabowskiego. Grali słuchacze Studia Dramatycznego założonego przy Starym Teatrze. … Byłam już w zespole tego Studia. Kantor chciał wprowadzić pewne nowe rozwiązania, ale wycofał się. Dużo nam mówił o tym w trakcie prób. Chciał, żeby Odys wyszedł z dworca kolejowego wmieszany w tłum. To był czas powrotu żołnierzy z frontów, z obozów z tułaczki – oficerów bez dystynkcji, sponiewieranych wojną, z workami na plecach, niekiedy w hełmach furażerkach. taki był powrót mojego Ojca, ale do tej realizacji nie doszło. Odysa grał Andrzej Szczepkowski, znajdował się między publicznością przy szatni Starego Teatru – w szynelu, w hełmie, nikt na niego nie zwracał uwagi. Z ostatnimi widzami wchodził na salę. Ciężko, dużymi krokami, w buciorach, wspinał się po trapie na scenę, z której strzelał w widownię długi, wąski, sięgający połowy jej głębokości podest. W tamtych latach ten podest był niemal rewolucją. I było koło drewniane w kącie, i też wisiała szczekaczka, były żelazne łańcuchy, i lina – przecinająca scenę i ogromny czerwony łuk Odysa i oczywiście armata. Odpowiedź Kantora na czas, w którym się znaleźliśmy, wyzwanie rzucone temu czasowi, zasada i sens spektaklu były takie same. Wspomina artystka we wspomnieniowym zbiorze Zostawiam światło, bo zaraz wrócę. Przywołuje tu również słowa Mieczysława Porębskiego: Kantor okres okupacji uznał za swój „złoty okres teatru”, ponieważ powtarzał wielokrotnie: „wszystko wtedy właściwie wymyśliłem…”. – M. Stebnicka w Zostawiam światło bo zaraz wrócę –red. Jolanta Kunowska, Cricoteka
Po wojnie Marta Stebnicka kontynuowała karierę artystyczną w innych teatrach. Nie była już bezpośrednio związana z Cricot 2, chociaż jej występ muzyczny poprzedził pierwsze spektakle W małym dworku w Krzysztoforach.
A wiec Krzysztofory wreszcie czynne. Kilka dni temu zebrana w nieco „nadprogramowej” ilości publiczność obserwowała premierę Cricot 2. Ciekawa interpretacja sztuki S. I. Witkiewicza „W małym dworku” w wykonaniu aktorów Teatru Rozmaitości i Groteski (…) pomysłowe dekoracje i kostiumy (…). Przed programem Marta Stebnicka wykonała kilka piosenek [piosenki z czasów Witkacego: „Ballada o pannie Eufrozynie i sześciu zbójcach”, „Jam Peruwianka jest”, „Mały ma”, „Mój kochanek to bandyta”, „Don Juan z fin de siècle’u”, „Co się z tym stało (gdzie to poszło, gdzie to jest)”]. (…) Teatr Cricot 2 wystawia sztukę Witkacego w każda sobotę i niedzielę o godz. 21. Poza tym piwnice w Krzysztoforach zamienione na uroczą kawiarnię czekają na smakoszów kawy codziennie w godz. od 17 do 24.
– donosiła „Gazeta Krakowska” 22 stycznia 1961 roku.
Jako piosenkarka, aktorka, później reżyserka Marta Stebnicka związana była z PWST. Wiele łączyło ją z Tadeuszem Kantorem i często powtarzała, że zawdzięczała mu poczucie wolności oraz potrzebę przełamywania ryzyka zawodowego.
W latach 80. i później chętnie dzieliła się swoim doświadczeniem wyniesionym ze współpracy z Kantorem podczas licznych sympozjów i spotkań. Cricoteka, jako miejsce przechowywania pamięci o Kantorze i jego teatrze była jej bliską, co zdecydowało o przekazaniu do kolekcji instytucji prac podarowanych jej przez twórcę Cricot 2.
Są to dwa rysunki z okresu metaforycznego oraz obraz przedstawiający Femiosa z obu wersji spektaklu Powrót Odysa. Te właśnie prace wraz z ofiarowaną także przez Martę Stebnicką w latach 90. oryginalną maską z wojennego Powrotu Odysa składają się na ekspozycję. Prace zostają obudowane nadającym im szerszy kontekst materiałem dokumentacyjnym z Archiwum Cricoteki, w tym oryginalnymi fotografiami z lat 40. Wystawę dopełniają prace Tadeusza Kantora związane z realizacjami wojennymi – kolaż do spektaklu Balladyna oraz rekonstrukcja koła z Powrotu Odysa wraz z fotografią na płótnie przedstawiającą odtworzone wnętrze scenicznego pokoju, która została wykonana w latach 80. na krakowskim Kazimierzu.
Natalia Zarzecka
Kuratorka: Natalia Zarzecka