![Czarno-białe zdjęcie Tadeusza Kantora w dniu otwarcia Cricoteki w 1980 roku. W tle na ścianach obrazy i wycinki z gazet.](https://cricoteka.pl/wp-content/uploads/2020/01/t-e1580134137456.jpg)
Tadeusz Kantor (1915–1990) został kiedyś nazwany „najbardziej światowym z polskich artystów i najbardziej polskim z artystów światowych”. Już za życia przez jednych uważany był za geniusza, ale przez innych za mistyfikatora, zaledwie zręcznego naśladowcę. Dziś nikt nie powinien mieć wątpliwości, że w 1990 roku odszedł od nas jeden z najwybitniejszych twórców sztuki XX wieku – choć nadal trudno wytłumaczyć, na czym polegał fenomen jego wyobraźni. Był artystą wszechstronnym – jak sam mówił: „totalnym” – dlatego rozdzielanie jego dzieła na poszczególne „dyscypliny” jest ryzykowne. Malarz, scenograf, poeta, aktor, happener – światową sławę zyskał jako człowiek teatru. Także i tam pozostał jednak przede wszystkim malarzem, który myśli obrazami, a zamiast farb używa aktorów i rekwizytów.
Największym osiągnięciem Kantora był teatr „Cricot 2”, którego spektakle – począwszy od Umarłej Klasy (1975) – osiągnęły wymiar arcydzieła. Niezwykła formuła „Teatru śmierci” polegała na stworzeniu plastycznej ilustracji mechanizmów pamięci. Sekwencje nierealnych obrazów, strzępy wspomnień, powracające natrętnie sceny, absurdalne sytuacje. Każdy to zna z autopsji, wszyscy mamy podobny zamęt w głowie: splot bolesnych urazów, zuchwałych tęsknot, urywki zapamiętanych zdań, komiczne okruchy przeszłości. Jesteśmy cieleśni, fizyczni – okazuje się, że nasza pamięć i wyobraźnia także. Nie istniejemy bez formy; myślimy, a nawet czujemy obrazami – Kantor potrafił pokazać to na scenie. Stworzył niezwykle sugestywną przestrzeń, w której mieszają się żywi i umarli, gdzie ujawniają się najwstydliwsze pragnienia, najbardziej okrutne przeżycia. Wojna, miłość i zbrodnia, lęk, namiętność, nienawiść. Na spłowiałych, wyblakłych kliszach z rodzinnego albumu – osobista biografia splata się z historią, narodowe mity, prywatne obsesje wracają męczącym echem, jak w krzywym zwierciadle.
Kantor był twórcą natchnionym, który sprawy sztuki traktuje śmiertelnie poważnie. Prawdziwy początek jego drogi to okupacyjne przedstawienia Balladyny i Powrotu Odysa. Tworzenie awangardowego teatru w klimacie zagrożenia, w konspiracji – pokazało jego prawdziwą hierarchię wartości: przekonanie, że niezależność artysty i wolność sztuki jest możliwa w każdych okolicznościach. W warunkach PRL-u oznaczało to przede wszystkim łączność ze światem, podtrzymywanie więzi polskiej sztuki z Europą. Jako artysta awangardowy Kantor miał potrzebę „bycia na bieżąco”, przywoził z Zachodu najnowsze recepty na sztukę. W tym czasie skwapliwa gonitwa za nowoczesnością płynęła nie tyle ze snobizmu, ile z przełamywania cywilizacyjnej izolacji, z chęci włączenia się w sprawy, którymi żyje artystyczna Europa. Krytycy nazywali kąśliwie Kantora „komiwojażerem nowinek” – jednak on miał poczucie misji. Tropienie i przeszczepianie nowych prądów traktował jak apostolskie posłannictwo – przywilej i obowiązek. To on pierwszy przywiózł do Polski informel, konceptualizm, happening. „Nieistotne są wpływy, ważne są powody!” – powtarzał z przekonaniem. I miał rację, dlatego w jego sztuce nie ma typowej dla pseudoawangard nudy – na cudze pytania znajdował zawsze własne, niepowtarzalne odpowiedzi. Był na swój sposób suwerenny tak wobec sztuki aktualnej, jak i wobec tradycji. Dopisywał współczesny, bezceremonialny komentarz do Największych: Rembrandta, Velázqueza, Goi. Od początku miał też odwagę podejmowania sporu z twórczością polskich Wieszczów: Słowackiego, Witkacego, Wyspiańskiego, Stwosza. Jego sztuka jest lekcją twórczego dialogu z przeszłością, próbą wpisania się w narodową tradycję, oryginalną, awangardową korektą do stawianych wciąż na nowo pytań.
![Czarno-białe zdjęcie przedstawiające Tadeusza Kantora z profilu.](https://cricoteka.pl/wp-content/uploads/2020/03/002_72dpi_prima-del-testo-Buscarino_R48D_118-30-1024x785.jpg)
Choć Kantor mawiał często, że dobry obraz trzeba „wyreżyserować”, nie lubił tego terminu. „Gdy ktoś mówi, że jestem reżyserem, to się na to nie godzę – powtarzał – Na malarza się godzę, bo jest to stary termin, z kolosalną tradycją, natomiast reżyser? Dwieście lat wszystkiego…”. Malarstwo stanowiło dla niego prawdziwe laboratorium pomysłów, prywatną scenę dialogu z tradycją i awangardą, z całym światem. Warto przyjrzeć się tym obrazom, które tłumaczą kolejne etapy artystycznej drogi Kantora – w nich odsłania się czasem bardziej niż na scenie. Malowane w latach 40. „obrazy metaforyczne”, pełne splątanych, odkształconych figur – były odreagowaniem wojennej i powojennej traumy; tłumaczyły psychiczne uwikłanie na język przestrzennych napięć. Z kolei abstrakcyjne, efektowne płótna informelu „rozwiewane gwałtownym wiatrem Przypadku” – to zapis żywiołowego gestu, manifestacja wolności, lecz także zalążek dramatu. „To była wydzielina mojego WNĘTRZA – wspominał Kantor – gdzie kłębią się namiętności, żądze, wszystkie pasje, rozpacz i rozkosz, żale przeszłości i jej tęsknoty, i pamięć wszystkiego, i myśl trzepocząca się jak ptak w czasie burzy.” Gdy artysta znudził się abstrakcją, a powrót do malarskiej iluzji wydawał się niemożliwy – użył podstępu: włączył w obrazy realne materie i przedmioty. Ukrył rzeczywistość pod opakowaniem – stąd słynne „ambalaże”. Odtąd robił sztukę ze wszystkiego. „Metafizyka – mawiał – musi mieć swoją fizykę”, i tą fizyką mogły się stać najpospolitsze odpadki, cała „realność najniższej rangi”: worki, zmięte szmatki, papierki, parasole, prywatne notatki. Kilkakrotnie – zdawało się – artysta tracił wiarę w sens obrazowania. Całą energię kierował na przekraczanie konwencji: akcje, happeningi, pomysły konceptualne. Serie: Okolice zera, Wszystko wisi na włosku brzmiały jak nekrolog malarstwa. Ale Kantor zawsze okazywał się rasowym, prawdziwym malarzem, zawsze wracał do sztalug – pod koniec życia malował zaskakująco tradycyjne, sentymentalne obrazy, mające walor osobistego zwierzenia.
![Czarno białe zdjęcie ze spektaklu Nigdy tu już nie powrócę, na pierwszym planie Tadeusz Kantor siedzi przy stole, na głowie ma czarny kapelusz](https://cricoteka.pl/wp-content/uploads/2020/03/KANTOR-1024x684.jpg)
Dla jego postawy najważniejsza była żarliwość i bezwarunkowa wiara w sztukę. Kantor miał charyzmat przywódcy, proroka – potrafił gromadzić wokół siebie innych twórców i zarażać ich entuzjazmem. Także i na tym polu odegrał wielką rolę w polskiej sztuce. Gdziekolwiek się pojawiał: w konspiracyjnym teatrze, na czele Grupy Krakowskiej w „Krzysztoforach”, w warszawskiej Galerii Foksal, na Akademii w Hamburgu, w czasie teatralnych staży we Florencji, w Mediolanie czy w Awinionie – jego fascynująca, agresywna osobowość zjednywała mu wiernych wyznawców. Był prawdziwym wizjonerem, potrafił zasiać twórczy ferment, obudzić kreatywność słuchaczy. „Materia sztuki była dla niego czymś niezwykle realnym – wspomina Janina Kraupe, współzałożycielka Grupy Krakowskiej – Kantor tym żył. Z nim się rozmawiało o rzeczach naprawdę istotnych. W pokoleniu Kantora wierzono, że poprzez sztukę dochodzi się do prawdy. Praktykując malarstwo, teatr, właściwie medytował nad sensem życia.”
W pejzażu polskiej sztuki Kantor jest ważnym symbolem, niejako twórcą-emblematem XX wieku. Na kolejnych etapach jego artystycznej biografii można się uczyć historii sztuki współczesnej – jej odkryć i złudzeń, jej poszukiwań i ambicji. Twórczość Kantora pokazuje też na czym polega etyczna lekcja prawdziwej awangardy: wierność bezustannej kreacji, ciągły niepokój ryzyka, przekraczanie siebie. Wybór jednej sprawdzonej konwencji to groźba skostnienia, artystyczny oportunizm. Mimo to, jakby wbrew presji nowatorstwa, Kantor przez cały czas dążył w sztuce do Wielkiej Syntezy. Osiągnął ją właśnie w spektaklach „Teatru śmierci”. Gdy się o tym pamięta, wszystkie wcześniejsze etapy, nawet z pozoru błahe, mniej udane, stają się ważne jako kolejne szczeble w drodze do spełnienia. Pokazują, jak Kantor myślał, jak się rozwijał, skąd czerpał. Musiał próbować różnych dróg, eliminować ślepe uliczki, sprawdzać pojemność własnej wyobraźni. Z perspektywy Umarłej Klasy czy Dziś są moje urodziny, kapryśna zmienność artysty jawi się jako postawa konsekwentna i w pełni świadoma.
![](https://cricoteka.pl/wp-content/uploads/2023/12/044_72dpi_Wielo_R48_34-03-1024x698.jpg)
Dramatem całej sztuki XX wieku jest rozminięcie się z odbiorcą. Im większe były ambicje artystów, pragnienie podbicia i rzucenia na kolana całego świata – tym boleśniej ujawniała się hermetyczność ich dzieła, tym mniej wydawało się ono potrzebne. Chcąc osiągnąć status języka powszechnego – sztuka często stawała się niema. Wielkość Kantora polega na tym, że zdołał to przezwyciężyć. Zaczynał od sztuki elitarnej – pod koniec życia docierał do ludzi na całym świecie. Jego ewolucja to piękny proces dojrzewania artysty, który porzuca obowiązujące mody, przestaje rozglądać się nerwowo po świecie – i „wraca do domu”: zaczyna szukać w sobie, we wspomnieniach z dzieciństwa, w symbolach polskiej, romantycznej tradycji. Paradoksalnie – to właśnie „prowincjonalizm” i prywatne mitologie okazały się właściwą drogą do świata. Nie gorączkowa, rewolucyjna pogoń „w przód”, lecz podróż „w głąb” własnej pamięci, wyobraźni.
W całe swoje dzieło – malarstwo, rysunki, teatr – wpisał Kantor historię walki o własną artystyczną duszę i o zachwyt widzów. Sztuka XX wieku rozdarta była między dwie skrajności: utopię czystej formy, którą głosił konstruktywizm, wizję racjonalną i uporządkowaną – oraz literacką tradycję symbolizmu, tęsknotę za sztuką pełną treści i wzruszeń. Do największych zdobyczy Kantora należy scalenie tych dwóch tendencji – poddanie symboli i emocji żelaznej dyscyplinie formy. „Chciałbym, żeby patrzyli i płakali” – powtarzał – i w tajemniczy sposób potrafił hipnotyzować widzów. Na jego spektaklach ludzie płakali pod każdą szerokością geograficzną: w Japonii, Argentynie, Paryżu. Nie znając naszej tradycji ani języka; nie czytając biografii, ani komentarzy autora, poddali się wzruszeniu do łez. Galicyjskie, prowincjonalne miasteczko – rekonstruowane ze strzępów pamięci, z wyblakłych fotografii – stało się centrum świata, wstrząsającym portretem minionego stulecia. Z jego okrucieństwem i heroizmem, z tragedią Holocaustu, dramatem zniewolenia. Wiek wojny i śmierci, zuchwałych utopii, artystycznych rewolucji – znalazł w twórczości Kantora niezwykły zapis; jego sztuka okazała się świadectwem osobistym, a zarazem uniwersalnym. To przywilej tylko największych artystów.
Opracowanie: Krystyna Czerni