Balladyna, 1943

Premiera

22 V1943
ul. Szewska 21/5  w Krakowie

Obsada
Próba spektaklu. Tadeusz Kantor, Ewa Siedlecka, Maria Proszkowska - Krasicka Fot. Witold Witaliński

 Próba spektaklu. Tadeusz Kantor, Ewa Siedlecka, Maria Proszkowska - Krasicka Fot. Witold Witaliński

Balladyna: Maria Proszkowska - Krasicka
Alina: Krystyna Zwolińska - Bandurowa
Wdowa: Ewa Siedlecka
Grabiec: Tadeusz Brzozowski
Kirkor: Jerzy Turowicz
Filon: Marcin Wenzel
Kanclerz: Franciszek Puget
Pustelnik: Zygmunt Jasiecki
Chochlik: Anna Chwalibożanka
Skierka: Marta Stebnicka
Biesiadnicy: Andrzej Cybulski, Franciszek Puget, Zygmunt Jasiecki, Marcin Wenzel
Komentator: Mieczysław Porębski
Głos Goplany: Angelika Kraupe-Świderska

Balladyna 2

"ILUZJA I KONKRETNA RZECZYWISTO¦Ć
Dramat jest rzeczywistością. Wszystko co się dzieje w dramacie jest prawdziwe
i na serio.
T e a t r, z chwilą, gdy dramat realizuje się na scenie - robi wszystko, aby dać tylko iluzję owej prawdziwej rzeczywistości: kurtyna, kulisy, dekoracje różnego gatunku: "topograficzne", "geograficzne", historyczne, symboliczne, objaśniające, w każdym wypadku zdolne tylko do wtórnej reprodukcji, dalej kostiumy fabrykujące całe serie bohaterów - wszystko to walnie przyczynia się do tego - że widz odnosi się do dzieła teatru jak do w i d o w i s k a, które bez moralnych konsekwencji można o g l ą d a ć.
Odbiera się pewną ilość wzruszeń estetycznych, przeżyć, emocji i refleksji
moralnych, ale to wszystko w wygodnej pozycji obiektywnego
widza, z poczuciem własnego bezpieczeństwa i ewentualnością wyrażenia
swego désintéressement w razie, gdyby się było zbyt zagrożonym.
Nie "o g l ą d a  s i ę" dzieła teatralnego!
Bierze się pełną odpowiedzialność za wejście do teatru.
Nie można się z niego wycofać. Czekają nas tam perypetie, których nie możemy uniknąć.
Teatr nie ma dawać złudzenia rzeczywistości zawartej w dramacie. Ta
rzeczywistość dramatu musi się stać rzeczywistością na scenie. Nie można tuszować "materii" scenicznej (materią sceniczną nazywam scenę i jej fascynujący nastrój nie napełniony jeszcze iluzją dramatu, dalej potencjalną "gotowość" aktora, który posiada w sobie możliwości wszystkich ról), nie można lakierować jej iluzją, należy pokazać chropowatość, surowość, jej ścieranie się z rzeczywistością nową: dramatem.
Celem jest stworzenie na scenie nie iluzji (oddalonej, bezpiecznej), lecz RZECZYWISTO¦CI O KONKRETNO¦CI TEGO STOPNIA, CO WIDOWNIA.
Dramat na scenie musi się nie "dziać", ale "stawać", rosnąć na oczach widza.
D r a m a t  s i ę  s t a j e.
Musi stworzyć się wrażenie, jakby rozwój wypadków był samorzutny i nieprzewidziany.
Widz nie może czuć poza nim całej machinacji i fabrykowania uprzedniego. Unikać więc momentów, które by to wrażenie sprawiały, a podkreślać, a nawet dodawać momenty, które by uwidaczniały spontaniczne r o ś n i ę c i e dramatu.
To "s t a w a n i e s i ę" dramatu nie może być ukryte za kulisami. Nie można sobie pozwolić na żadną furtkę, żadne boczne wyjście, którędy by dramat mógł ujść w zakonspirowaną sferę inspicjenta i zakulisowych maszynerii.
Rzeczywistość widowni zostaje włączona w proces stawania się dramatu i na odwrót.
Przed skomponowaniem sceny należy skomponować widownię.
Będzie to inscenizacja widowni."

(Tadeusz Kantor Metamorfozy. Teksty o latach 1938 - 1974, wybór i opracowanie Krzysztof Pleśniarowicz, Cricoteka, Księgarnia Akademicka, Kraków 2000, s. 66-67)

Uwagi do scenariusza “Balladyny”
I akt. Próba. Kirkor: J. Turowicz, Pustelnik: H. Jasiecki, Grabiec: T. Brzozowski, Alina: K. Zwolińska, Matka: E. Siedlecka, fot. Witold Witaliński

I akt. Próba. Kirkor: J. Turowicz, Pustelnik: H. Jasiecki, Grabiec: T. Brzozowski, Alina: K. Zwolińska, Matka: E. Siedlecka, fot. Witold Witaliński

"Sferę legendy i mitologii (Nimfa Goplana i dwa Elfy)
w opisie autora i w tradycyjnym teatrze pokazywano w naiwnej,
banalnej, sentymentalnej manierze operowej (dodajmy nietykalnej).
W mojej inscenizacji Nimfa jest abstrakcyjną f o r m ą - f a n t o m e m: Elfy dwuczęściowymi ruchomymi kołami, grawitującymi wokół macierzystej formy.
Jest to sfera abstrakcji, pojęć nadrzędnych, wolnej wyobraźni, o rozległej rozpiętości niuansów od tragedii do burleski. F o r m a - f a n t o m jest jądrem całego układu. Jej prawa abstrakcyjne przenoszą się (w różnym stopniu) na inne formy i stanowią podstawę formalną układu tworzącego się na biegunie przeciwległym do r e a l n o ś c i   w i d o w n i: układu  i l u z j i.(...)"

 

(Tadeusz Kantor, Metamorfozy. Teksty o latach 1938 - 1974 , wybór i opracowanie Krzysztof Pleśniarowicz, Cricoteka, Księgarnia Akademicka, Kraków 2000, s. 71)

0
    Twój koszyk
    Twój koszyk jest pustyWróć do sklepu